Rozdziały Specjalne

Happy Birthday!

Tak to dzisiejszy dzień... moje urodziny... nie znoszę ich. Nie wiem czemu. Ojciec jak zawsze da mi kupę kasy, na urodziny wpadną moi kumple i jedynie babka, która ledwie się trzyma... mieszka w domu opieki, nie powinna tu przychodzić... czy może? A co mnie to... przychodziła to przychodziła.
Był normalny szkolny piątek. Szedłem akurat do klasy biologicznej, do naszej kochanej McCoin... w sumie nawet już lubiłem swoją wychowawczynię. Nie była taka zła... 
Usiadłem w tej samej ławce co Aliessa. Spectra siedziała w "oślej ławce" na końcu. Żałowałem, że nie siedzi ze mną. Była mi już bardzo bliska... jak siostra... niemal ze mną mieszkała, mój ojciec ją bardzo polubił... eh... postanowiłem, że pogadam o tym kiedyś z Coin.
Zaczęła się lekcja... nie zwracałem uwagi... jak zwykle... Spoglądałem co jakiś czas na Spectrę. Niemal jak zwykle na lekcjach moja uwaga była skupiona wyłącznie na niej.
Mieliśmy chwilowy spokój. Życie wydawało się takie... normalne... zwyczajne... podobało mi się to.
Zawiesiliśmy śledztwo, od czasu gdy dowiedzieliśmy się, że  nie mamy niczego co mogło by nam pomóc odnaleźć osobę którą poszukujemy. Czasem już myślałem, że to bez sensu. Rori szturchnął mnie i uśmiechnął się.
- Ej... robisz imprezę na urodziny?
- Może - uśmiechnąłem się.
Uśmiechnął się. Dobrze mnie znał wiedział, że zrobię tę imprezę. Problem polegał na tym, że to było dziś a ja kompletnie nie wiedziałem kogo mam zaprosić. A jeszcze fakt, że to już dziś... jak ja temu podołam? kiedyś nie obchodziłem urodzin to znajomi zaczęli mnie do tego namawiać.
Lekcja się skończyła, poszedłem spokojnym krokiem do naszej ulubionej sali. Teraz nasze grono się powiększyło. Szkoda, że Daniel chodził do zwykłej szkoły, nie prywatnej... ten fakt najbardziej smucił Rassell'a zwłaszcza, że mieli wspólny język, że tak powiem. Bardzo się zżyli... ( chyba wiadomo co mam na myśli ).
Usiadłem na kolejnej kanapie która pojawiła się w sali ze względu na większe grono. 
Dwie kanapy, trzy fotele... i całkiem nowy układ... ścianka z naszymi pamiątkowymi zdjęciami. Był to pomysł Spectry. Nasze wspólne chwile uwiecznione na zdjęciach na tej oto ścianie.
Rassell od razu podszedł do okna i zaczął przez nie wyglądać i wzdychać co jakiś czas... Rori jak zawsze rozsiadł się na swoim fotelu.
- To o czym to dziś pogadamy? - uśmiechnął się do mnie znacząco.
- Co masz na myśli? - zapytała niepewnie Roxana. była nieśmiała... zawsze pytała wszystkich o wszystko z wielką niepewnością.
- Zapewne ma na myśli urodziny Ash'a - odezwał się Clay rzucając w róg torbę.
- A kiedy to? - zainteresowała się Taiga.
- Dziś - uśmiechnęła się Specra i usiadła koło mnie. 
- Oh... to wszystkiego najlepszego - na twarzy Roxany dostrzegłem mały skromny uśmiech.
- Dzięki... problem polega na tym, że nie wiem kogo zaprosić.. oczywiście, was na pewno zaproszę... i Daniel'a - dodałem po chwili namysłu. Ras odwrócił się i uśmiechnął do mnie.
- Kto to? - zapytała Rox, jedyna go nie znała.
- On - wskazałem na zdjęcie na którym Ras i Daniel robią selfie w Paryżu.
- Poznasz go dziś - oświadczył Rori.
- Kogo jeszcze zaprosić - mruczałem co chwila pod nosem.
- Może po prostu resztę naszej klasy? - zaproponowała dotychczas milcząca Aliessa.
- Niezła myśl - poparł ją Alex.
- Niech będzie... - mruknąłem dość niechętnie.
Głównym powodem było raczej to, że nie przepadam za urodzinami, swoimi i cudzymi również. To nie dla mnie.
Koniec końców nim lekcje się skończyły każdego zaprosiłem do siebie na urodziny. Wszyscy niby się ucieszyli, ale kto wie, co tak naprawdę pomyśleli.
Poprosiłem Spectrę aby w jakiś sposób mi pomogła. Po tym jak przejrzała mój dom, stwierdziła, że moja ogromna i pusta piwnica nada się na imprezę doskonale. Sama ją wystroiła. Ojciec przyjechał późno zostawił co nieco na przekąskę na moje urodziny i pojechał. Nie będzie go kolejny tydzień. Świetnie...
Spectra z niedowierzaniem patrzyła na to, że ojciec przywiózł mi piwo.
- Robi tak od czasu gdy skończyłem piętnaście lat. Powiedział, że on już wtedy okazjonalnie pił, więc czemu ja nie mogę? I tak jest co rok - wzruszyłem ramionami.
Wyłożyłem wszystko na stół. Ktoś zapukał do drzwi. Trzy skromne puknięcie. Ras. Od zawsze tak pukał, taki jakby szyfr abym zawsze wiedział, że to on. Wymyśliliśmy to jak byliśmy bardzo mali, ostało nam tak do dziś. Ciekawe, że zwyczaje sprzed lat potrafią trzymać się człowieka tak długo. To mnie czasem szokuje.
Wszedłem na górę i otworzyłem. Rassell przyszedł razem z Daniel'em. Zaprowadziłem ich do piwnicy, aby poczekali na mnie. Mi zostało się tylko przyszykować. Spectra zrobiła to dużo wcześniej, ja o tym jakoś nie pomyślałem. Była już 19, dano powinienem się przyszykować. Ale jak to ja zawsze myślę o wszystkim później. Nałożyłem to co przygotowałem sobie wczoraj. Tylko o tym mądrze pomyślałem. Ktoś zadzwonił wtedy gdy już kończyłem męczyć się z fryzurą.
Zszedłem dopinając jeszcze koszulę i otworzyłem drzwi. Stałam tam... około połowa klasy? Zaprowadziłem ich do piwnicy. Rozglądali się zaskoczeni po pustej przestrzeni.
- No co? Nigdy piwnicy nie widzieliście? - zaśmiałem się i puściłem byle co z bumboksa. Płytę przyniósł mi Rassell. Były tam dobrze znane utwory jak i kilka stworzonych przez niego. Lubił sobie tworzyć różnego rodzaju muzykę. Siedział przy niej czasem godzinami.
Ludzie gadali ze sobą i chodzili dookoła. Dopiero się wszystko zaczynało. Czekaliśmy na resztę. Niewiele osób. Tylko najbliżsi mi znajomi.
Koś zadzwonił dzwonkiem. Tak robił tylko Rori. Stanąłem przed drzwiami i otworzyłem reszcie mojej paczki.
- No wreszcie! ile to można czekać? - zaśmiałem się.
- Wiesz, najlepsi zawsze przychodzą na końcu! - ze śmiechem wpuściłem ich do środka. Brakowało już tylko Aliessy. Nie chciało mi się szczerze mówiąc czekać na nią. Już miałem zamknąć drzwi, ale zablokowała je nogą.
- Jeszcze ja - uśmiechnęła się blado.
Wpuściłem ją z lekkim uśmiechem i zeszliśmy razem do piwnicy. Wszyscy gadali i był dość spory harmider. Klasa liczyła sobie około 32 osoby. Całkiem sporo. Zwłaszcza, że osobniki z mojej klasy zaprosiły swoich znaj. Tak patrząc było tu około 40 osób. Jak ja to ogarnę? pomyślałem i wmieszałem się w tłum.
- Ras... jak ja to ogarnę? - zapytałem nieco spłoszony swojego przyjaciela.
Mimo wszystko nie przepadałem za tłumami. Nie widać tego po mnie jeśli nie jestem zbytnio przez nich otoczony... a aktualnie ludzie otaczali mnie ze wszystkich strony. Na korytarzu szkolnym, czy w autobusie jest niby gorzej... ale tam się nie denerwuję, ludzie mnie nie płoszą... to nie wiem czemu wydaje mi się czymś innym... gorszym, przerażającym...
- Dasz radę! - uśmiechnął się i stuknął mnie w ramię. - Dałeś radę jak byliśmy w tym dziwnym lesie, dlaczego tym razem ma być inaczej? Z czego pragnę przypomnieć, że w tamtym budynku były jakieś masakryczne potwory, którym dałeś radę. To jest pestka w porównaniu z tamtym. - Niby pocieszające, ale przez niego przypomniały mi się paskudne kreatury. To był jakiś koszmar.
- No dobra... może i masz rację - rozluźniłem się nieco.
Niemal każdy życzył mi sto lat i tak dalej. Ogółem nie przepadałem za tym. W rogu zebrało się ciut prezentów, których i tak pewnie nie użyję. no chyba, że ktoś dał mi książkę, szkicownik lub jakieś cienkopisy. Nie wielu wie co lubię, ale od przyjaciół na pewno coś w tym stylu dostanę. A z resztą, huk mnie to obchodzi. Wisi mi to i powiewa. Rori i Alex wzięli mnie w grupę, aby mnie jakoś rozruszać. Całkiem im to wyszło. Powoli wszelkie wątpliwości odpłynęły i wciągnąłem się w to "przyjątko". Wszyscy zaczęli się rozkręcać. Całkiem mi się to podobało. Nie często zdarza się aby wszystko szło tak jak powinno.
Oparłem się o ścianę. Byłem już nieco zmęczony. Rori zaproponował, że wypijemy se coś, odpoczniemy i może znów se poszalejemy. W zasadzie każdy się godził. Rozejrzałem się. Spectra rozmawiała na uboczu z kilkoma dziewczynami. Wśród nich o dziwo dostrzegłem Aliessę. Nie sądziłem, że się wplącze w towarzystwo. Więc jest dobrze przemkło mi przez myśl.
Wypiliśmy po jednym piwie, śmiejąc się z byle gówna.  Jakoś czas mijał. Wszyscy chichotali, było stosunkowo głośno. Plusem jest mieszkanie w domu jednorodzinnym. Sąsiedzi nie mają co się czepiać i nie przerywają imprezy czy coś.
Nagle zgasło światło. Myślałem, że to korki więc podszedłem do skrzynki, ale wszystko było okej.
- Co do... - przerwał mi jakiś psychiczny śmiech. Odwróciłem się. Było pusto. - Kurwa świetnie! Znowu! Co tym razem!! - byłem już wściekły.
Ilekroć byłem naprawdę szczęśliwy musiały się dziać rzeczy podobne do tej. Nagle robiło się pusto, byłem sam... a później okazywało się, że to sen lub po prostu zemdlałem.
Stałem pod ścianą niewzruszony. Już się nie bałem. Nie miałem czego. Tylko jakiś głupi sen, jakaś głupia wyobraźnia. Nie ma co się bać. To nie jest prawda... fakt... raz takowy sen mnie zranił... do dziś to pamiętam... wyjazd, pierwsza noc... dziwna kreatura, która wbijała mi swoje pazury za każdym razem jak się ruszyłem. Ale od tamtej pory ani razu mnie nic nie zraniło.
Pojękiwanie, zawodzenie. Czyżby duchy? Bingo. Przede mną pojawiła się zjawa. Zbliżyła się mocno i szeptem powiedziała "Wiej". Nie Zwróciłem uwagi. Zamknąłem oczy i prosiłem w duchu aby się obudzić.
Poczułem, że jest mi morko. Powrót do rzeczywistości. na szczęście. Nie chciałem tam zostawać długo. Im częściej pojawiały się te shizy tym łatwiej z nich wychodziłem.
- Matko nie rób tak więcej! - Spectra przytuliła mnie mocno.
- Ale jak?
- Zemdlałeś... - oświecił mnie Ras.
- No taak... mogłem się tego spodziewać - mruknąłem kwaśno.
Rori pomógł mi wstać. Wszyscy przyglądali mi się zaniepokojeni, jakbym znów miał  zemdleć jak tylko się rozkręcę. To bardzo nieprzyjemne uczucie.
- Już ok? - dopytywała zaniepokojona Rox. Nie wiedziała, że to u mnie stosunkowo naturalne.
- Jasne. Zdarza się. Za gorąco tu i tyle - wykręciłem się. Każdy w to uwierzy. Bo głównie wtedy ludzie mdleją. Zwłaszcza tacy jak ja. Każdy wie, że mam osłabiony organizm. Kiedyś od tak, często mdlałem.
Wszyscy jakby nieco odetchnęli z ulgą i po chwili wszystko wróciło do stanu sprzed mojego omdlenia. Na całe szczęście. Nie lubię długo być głównym tematem czy też obiektem zainteresowania. To mnie przytłacza.
Około północy ludzie zaczęli wychodzić. Koniec końców zostałem ja i reszta takiej naszej paczki.
- No... my też będziemy się zbierać.
- Spoko.
Szybkie pożegnanie. Żadne z nas nie lubi pożegnań. Nawet tych takich drobnych. Zostałem tylko ja i Spectra. Westchnąłem.
- Pomożesz mi? - wskazałem drobny bałagan.
Kiwnęła twierdząco. Sprzątnęliśmy po drobnym przyjątku. może i mój pokój wyglądał jak jeden wielki śmietnik, ale na ogół nigdzie indziej nie tolerowałem bałaganu. Gdy już piwnica była czysta i wyglądała jakby żadnej imprezy nie było opadłem lekko zdyszany na kanapę.
- Nie znoszę sprzątać - mruknąłem. Spectra usiadła obok mnie.
- Ale bałaganu też nie lubisz - zaśmiała się cicho.
- Racja - pstryknąłem palcami - Nocujesz u mnie, czy wracasz do Siebie? - Spectra nocowała już u mnie kilka razy. Raz w salonie, w piwnicy w pokoju gościnnym, a po maratonie horrorów, nawet u mnie. Miałem wrażenie, że jest jakby częścią rodziny.
- Jeśli mogę - oparła się o mnie lekko i spojrzała na mnie swoimi magicznymi fioletowymi oczami.
- Jakbyś nie mogła to chyba bym nie pytał - uśmiechnąłem się.
- A bo ja wiem co ci tam po tej głowie łazi?
- Sam nie wiem - parsknąłem śmiechem.
- Haha, ty i te twoje teksty.
- Ale ja mówię poważnie.
- Jasne - przeciągnęła a, dając mi do zrozumienia, że nie uwierzy.
- To zostajesz czy nie?
- Zostaję - przytuliła mnie mocno.
Westchnąłem. Objąłem ją lekko. Siedzieliśmy w milczeniu. Słyszałem, że Spectra oddycha wolniej i spokojniej. Zasnęła, przewidziałem to. Sam też przymknąłem oczy i starałem się zasnąć z nadzieją, że nie nawiedzi mnie coś w śnie. Za często mi się to zdarzało. Miałem już dość.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział zawiera kilka info i osóbek, których jeszcze nie znacie... bywa... według mnie jest do chrzanu! Dwa miesiące pracy i takie gówno! Cóż... co ja na to poradzę? Nic... z resztą... dla mnie jest do chrzanu, a dla moich zacnych czytalników pewnie jest ok, lub nawet niektórzy nazwą ten rozdział specjalny zajebistym lub coś... to wasze zdanie i czekam na nie na różnych stronkach itp... audie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz